Skip to content

Pasaporte

Pieczątki z podróży

  • Oto ja, człowiek poszukujący
Menu

Kadyks, perła andaluzji

Posted on 20 września, 20196 maja, 2020 by Zuzor

Mijają równo dwa lata, odkąd pojawiłam się w maleńkim miasteczku na południu Hiszpanii, w którym rozpoczęłam swoją przygodę z Erasmusem i zmagania ze studiowaniem na zagranicznej uczelni. Niepozorny i maleńki Kadyks moim zdaniem zasługuje na miano perły Andaluzji. Temu właśnie miastu poświęcam pierwszy wpis na blogu 🙂

Przyznaję, że z początku nie wiedziałam o Kadyksie nic poza tym, że leży w Andaluzji. Długo zastanawiałam się, od czego powinnam zacząć, bo moje miasteczko mimo małego rozmiaru, ma czym zachwycać. Jego początki sięgają 1100 roku, tym samym jest to jedno z najstarszych miast w Hiszpanii i w całej Europie. To taki mały kraniec świata, chociaż wbrew pozorom położony w dość strategicznym punkcie, jego brzegi oblewa zarówno Morze Śródziemne, jak i Ocean Atlantycki. Przez lata był ulubionym celem ataku Anglików, swego czasu słynął z najważniejszego w Hiszpanii portu, skąd wypływały statki handlowe do obu Ameryk i Afryki umożliwiając wymianę towarów między kontynentami. To stąd w 1493 roku na swoją wyprawę wypłynął Kolumb, to tu w 1812 roku uchwalono pierwszą hiszpańską Konstytucję. Można powiedzieć, że wiele się tutaj działo. Mimo upływu lat Kadyks nie traci swojej świetności, teraz ma bardzo wiele do zaoferowania wszystkim miłośnikom Hiszpanii i nie tylko.

Przy pierwszych spacerach rozkochałam się w tym mieście zupełnie, taka miłość od pierwszego wejrzenia. Chciałoby się tylko spacerować, podziwiać i fotografować. Muszę przyznać, że mam słabość do wąskich, krętych uliczek, szczególnie jeśli zupełnie się nie orientuję, gdzie idę, tylko zatracam się w ich plątaninie. To chyba najpiękniejsze, co może się przytrafić w nowym mieście. Jestem trochę zaskoczona, że czytając internetowe wpisy i artykuły, niektórzy wjeżdżają tu tylko na chwilkę, na szybko. Odnoszę wrażenie, że w Kadyksie nie można się nudzić. Zawsze jest gdzie się przejść, zawsze można pójść na zachód albo wschód słońca i za każdym razem będzie to zupełnie innym przeżyciem, będzie nam towarzyszył zupełnie inny widok i po naszej głowie będą krążyły zupełnie inne przemyślenia.

Jeden z wielu zachodów słońca, które dane mi było oglądać 😉

Oczywiście rozpoczęłam poznawanie Kadyksu jak każdy standardowy turysta, czyli od najpopularniejszej atrakcji, wieży Tavira. Z jej tarasu możemy rzucić okiem na panoramę całego miasta. Prócz wyjścia na szczyt, możemy obejrzeć co i gdzie się dzieje dzięki zamontowanej camera obscura. To urządzenie na wielkim talerzu w zaciemnionym pomieszczeniu ukazuje nam rzeczywisty obraz w promieniu aż do 100km. Niestety w środku nie można było fotografować, ponieważ byłoby to naruszeniem prywatności mieszkańców. Pokażę jednak zachwycające zdjęcia zrobione z najwyższego punktu w mieście, położonego 41,23 m.n.p.m.

Torre Tavira, którą ciężko sfotografować, bo mieści się na wąskiej ulicy
Widok na najdłuższą ulicę w mieście

Wieże są emblematem tego miasteczka, jest ich tutaj ponad 130. Budynki zwieńczone punktami obserwacyjnymi budowali  kupcy przypływający z Ameryk. W dawnych czasach służyły one temu, żeby każdy mieszkaniec bez wychodzenia z domu mógł zobaczyć co dzieje się w mieście i kontrolować ruch w pobliskim porcie. Teraz nadają unikalnego charakteru temu miejscu.

Widok z Torre Tavira

Już robiąc zdjęcia na górze, w oddali dostrzec można było potężną złotą kopułę, która wyróżniała się w biało-niebieskim krajobrazie. To Catedral Nueva, na którą także można się wspiąć. Na szczyt Torre de Poniente prowadzi stroma ścieżka, ale naprawdę warto ją pokonać. Widok na Stare Miasto i spokojnie opływający je ocean zapiera dech w piersiach i pozostanie w pamięci na długo.

Punkt widokowy w katedrze
Widok z katedry na port

Mieliśmy szczęście i udało nam się także załapać na pokaz flamenco, który akurat odbywał się przed katedrą. To niesamowite ile emocji można oddać w tym energetycznym tańcu. Jedna osoba, a tyle pozytywnej energii i miłości oddanej swojej pasji.

Tancerka flamenco

Po zejściu na dół nadmorskim deptakiem przeszliśmy do ostatniego punktu wycieczki, w stronę plaży La Caleta. Jest ona dość krótka, bo ma zaledwie 500m, ale za to niesamowicie piękna. Otacza ją zamek San Sebastian i drugi, Santa Catallina. W niewielkiej zatoczce na wodzie unoszą się małe łódki, na których przysiada wciąż spragnione słońca lokalne ptactwo. Na plaży stoi biały budynek, w którym mieści się centrum archeologiczne. To właśnie ta plaża udawała Hawanę w filmie „Śmierć nadejdzie jutro”. W Hiszpanii prościej było zdobyć pozwolenia na wykorzystanie wizerunku miasta.

La Caleta

Hasłem reklamowym Kadyksu jest slogan „Ciudad que sonríe”, czyli miasto, które się uśmiecha. Nic w tym dziwnego, bo po takim dniu jedyne, na co ma się ochotę, to uśmiechnąć się do siebie wspominając piękne miejsca, w których się było 😉

Posted in UncategorizedTagged erasmus, hiszpania, kadyks, podróże, zwiedzanie

Zobacz wpisy

Hiszpańska Malaga: najpiękniejsze miejsca odwiedzone w weekend

Related Post

  • Couchsurfing, czyli coś więcej niż darmowy nocleg
  • Weekend na Majorce
  • La Tomatina: relacja z pola bitwy
  • Trzy dni w Sewilli
  • Jak świętuje się nadejście lata w Portugalii i Hiszpanii?
  • Opowieści o Madrycie 2
Copyright © AllTopGuide 2021 • Theme by OpenSumo